Łączna liczba wyświetleń

Dedykacja

Opowiadanie dla Madynki <*@333
Za to że musiałaś się ze mną tyle męczyć :D

23 września 2012

SIEDEM


W głowie Michała trwały parady. Fantastyczne defilady na ich cześć oraz na cześć jego własną. Jakby nie półfinał, a co najmniej trzy złota olimpijskie wygrali. Wszędzie była muzyka, wszyscy tańczyli, śpiewali, a złotą dorożką jechał sam opiewany trener. Z uśmiechem na ustach, machał piało-czerwoną chorągiewką. Za trenerem zaś podążały cztery złote karoce. W nich siedzieli jego koledzy i on sam. Michał Ruciak. Wszyscy w garniturach, uśmiechnięci, zmierzający po złoto, wiezieni przez koniec, rytmicznie postukujące złotymi podkowami. W tle hymn i tłumy wiwatujących kibiców. Kibice co chwilę skandowali imiona oraz nazwiska swoich bohaterów. Ach! Wreszcie słyszał i swoje. Głośno i wyraźnie. MICHAŁ RUCIAK MICHAŁ! Wystawił więc głowę z karocy, chcąc kibicom pomachać w geście podzięki ale... wtedy jakaś plastikowa butelka lecąca z trybun przerwała jego doskonały sen na jawie.
- Wiejemy – poradził Ziomek. Rucek przystał na propozycję, choć fanfary wciąż dźwięczały mu w uszach. Dobiły je ostatecznie gwizdy, ale Michał usilnie wmawiał sobie, że były to gwizdy uznania. Jakkolwiek bułgarska publika pojmowała uznanie.
Ostatecznie i w głowie Kruszyny zagrały trąby jerychońskie. Może nie tyle w głowie co w uszach. Na początku użytkowania słuchawek, Kubiak jedynie niepokojąco mamrotał, ale nikt nie podejmował się rozszyfrowywania wiadomości do otoczenia. Gdy jednak coś ryknęło tak, że nawet Ruciakowi fanfary ucichły...
- Kurrrrrrrrrrr – zaczął Dzik, pospiesznie zrzucając z uszu jazgoczące ustrojstwo. W przypadku tego szyfru, kadra w lot odgadła, co kolega chce oznajmić – waaaaaa! Czyj to telefon, bo nie mój! Czyj to iPhone do ...
- Bozia – rzucił skromniutko Rucek, wskazując ruchem głowy na medalik Nowakowskiego.
- Diabli nadali te wasze iPhony.
- też masz – zauważył przytomnie Rucek.
- Ale mój to nie wasz, a wasze nie moje – poinformował zgodnie z prawdą Kubiak – A teraz przez was ogłuchłem. Brawo. Czyj to telefon?
- Mój – odpowiedziało jednocześnie pięć głosów.
- To w takim razie gdzie jest MÓJ?
- Dałeś Ignaczakowi. Chciał jakieś zdjęcia obejrzeć.

***

Cichy. Tak, siedział tu. Właściwie nie siedział, a przechadzał się, zupełnie jakby na kogoś czekał. Jakby na kogoś dawno niewidzianego, a przecież widzianego zaledwie przed dwoma dniami. I w końcu tą osobę dojrzał. Wyłowił z tej grupki dźwiękowców i techników. Elena utykała mocno na lewą nogę. A mimo to i mimo faktu, że szła uwieszona na ramieniu Blaine’a, bo inaczej nie mogła, uśmiechnęła się w kierunku Piotrka. Już nie wyglądała na tak dumną jak zazwyczaj. Spokorniała zależąc od kogoś. A Piotrek żałował, że nie od niego. Zniknęła chwilę potem, w jednym z korytarzyków. Kazali mu grać. Ale to ona grała. Na uczuciach. Niby nie dała jasno do zrozumienia, że to szansa na odbudowanie misternej, ale jakże drogiej im obojgu relacji. A jednak on taką szansę widział. Gdzieś między krzyżującymi się spojrzeniami, w jej oczach, nawet w tym nieodłącznym motywie słonecznika. Bo co mógłby znaczyć taki słonecznik, jeśli nie nadejście lepszych dni?
- Kiedy kończysz? – jasny głos niosący się po hali. Nie miał wątpliwości, że to ona. Uśmiechnął się do siebie lekko, próbując ukryć rumieńce przed kolegami, którzy natychmiast zwrócili na niego spojrzenia. Andrea stuknął w zegarek i uniósł trzy palce.
- Pół godziny – rzucił, spoglądając w stronę bandy, za którą stała. Rozpromieniła się, ruszając z powrotem w sieć korytarzy. A Piotrek dostał w głowę piłką. Ruciak zaserwował asa.

- Pomyślałam,żemiłobybyłogdybysobietakwyjść,pochodzić,porozmawiaćmoże, noimuszępsawyprowadzić,więcpomyślałam,pomyślałam,że...w sumietowcaleniegłupiejakbyśitypochodziłzemną.  Wznaczeniu,żespacer. Anietakogólniepochodził,prawda? No chyba, że ci się nie chce to...
- ...
- ...
- ...
- ... to... ja sobie bym sama pochodziła, jak ci się nie chce.
- A. Nie, nie. Idę, idę. – właściwie nie dziwiła się, że nie zrozumiał co mówiła. Bo do mówienia to było niepodobne. Trajkotała jak katarynka. Ale przy tym była taka... 
- Pamiętasz Kazana? – zagadnęła, a on automatycznie pokiwał głową – Troszkę się bardzo zmienił. – i tego też właściwie nie zrozumiał. Bo jak niby pies mógł się ‘troszkę bardzo zmienić’? Przefarbował się czy może urósł jeszcze bardziej?
- Jak?
- Trochę go... ubyło – a więc zmizerniał i schudł. Ładnie, moja droga. Tak to dbasz o swojego psa, jak kiedyś o swój związ.... Nie. Tego też nie chciał pomyśleć! Wspinali się po schodach. On się właściwie wspinał. Ona utykała na nogę i mocno trzymała poręczy, nie ryzykując znalezienia oparcia w Piotrku.
Drzwi uchyliły się, Elena wymówiła imię psa i przykucnęła. Z odległego końca mieszkania dobiegł cichy furkot. Piotrek spojrzał na Elenę. Furkot zbliżał się, przeskoczył próg i rzucił na dziewczynę z charakterystycznym dla siebie łoskotem.
- Kazan? – czarna bestia, której klapnęły uszka. Czarna bestia na dwóch łapach i dwóch kółkach.
- Mówiłam, że trochę go ubyło...

~~~
Opóźnienie spowodowane przyczynami losowymi w postaci grypy i lenia.

5 komentarzy:

  1. Cichy, ty jesteś jednak umysłowo nieogarnięty. Pretensje, że ktoś kiedyś słabo dbał o związek są co najmniej dziwne, zważywszy na fakt, że czekasz na tą osobę jak głupi, myślisz, chcesz iść na spacer. Czaisz się i czaisz, a może by tak jednak zapomnieć o tym, co było kiedyś, wziąć Kazana na spacer i go trochę podokarmiać? Ale tak, żeby się nie przeżarł.
    Btw, złotą myśl Kubiaka ("mój to nie wasz, a wasze nie moje") chyba sobie wydrukuję złotymi literami i powieszę nad łóżkiem w akademiku. Albo położę na serku żółtym w lodówce. O ile tam są jakieś lodówki.
    A nóż widelec ktoś przeczyta i nie zje.
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotrek jest jakiś dziwny, ale to samo można poowiedzieć o tej jego "dziewczynie". Pasuja do siebie jak ulał!

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne to takie. Przynajmniej druga część.
    Jak zwykle, bo pierwsza jak zwykle jest wesoła i zakręcona, jak nasi siatkarze.
    Mało mam czasu na komentowanie, mało mam czasu na cokolwiek. Więc krótko.
    Oni tego chyba nie ogarniają. Elena i Piotrek. Swoich uczuć, tego wszystkiego. Nadal się kochają. Ale potrzeba dużo czasu, dużo szczerych rozmów, żeby do tego dotarli.
    Mój to nie wasz, a wasze nie moje.
    Ejmen.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśli/wyobrażenia/marzenia Michała Ruciaka, okay. Piękną ma wyobraźnię, chłopczyna! Te wszystkie detale, złote karoce, garnitury! Nic tylko pozazdrościć, że umie wszystko tak ładnie widzieć. Życzę mu, aby to marzenie się zrealizowało i mógł się przejechać karocą :)
    A co do Eleny I Piotrka... Coś jeszcze działa, jakaś chemia, resztki starego uczucia, uczucia, które może już nieco wygasło, czy schowało się gdzieś głęboko, ale uczucia, które może się jeszcze rozbudzić, ożywić, z powrotem wyjść na zewnątrz. I na to liczę!
    Cam

    OdpowiedzUsuń
  5. [SPAM] Masz dość długich, pokrętnych i wyczerpujących emocjonalnie opowiadań?
    Masz ochotę poczytać coś krótkiego i niezobowiązującego? Nie masz siły zastanawiać się nad tym,
    co w następnym rozdziale wyczynią główni bohaterowie? Jeśli przynajmniej na jedno z tych pytań
    odpowiedziałaś twierdząco, powinnaś koniecznie zajrzeć na www.short-volleyball-stories.blogspot.com.
    To miejsce pełne siatkarskiej magii i nieskomplikowanych historii z siatkarzami w rolach głównych.
    Serdecznie zapraszam, Commi. :)

    OdpowiedzUsuń

Moje zdjęcie
Idealistka. Studentka fizjoterapii. Kocha sport. Pisze od 4 lat.

ARCHIWUM BLOGA