Łączna liczba wyświetleń

Dedykacja

Opowiadanie dla Madynki <*@333
Za to że musiałaś się ze mną tyle męczyć :D

6 września 2012

PIĘĆ


Zbyszek wychodząc na boisko był święcie przekonany, że między pierwszym a drugim setem uda się do krainy, z której poprzedniej nocy wyzwolił go Kubiak. Sam Kubiak nie wyglądał na szczególnie zmęczonego, a raczej na człowieka, któremu niebo spadło na głowę. W tym pozytywnym, ale równie niebezpiecznym sensie. Kubiak wesół jak zazwyczaj, podskakiwał w kwadracie dla rezerwowych. Zbyszek zdobył się na więcej niż oczekiwał – wytężył swój umysł, wytrzeszczył swe oczy i celując śmiercionośnym spojrzeniem w kierunku przyjaciela-hazardzisty, oczekiwał na cudowne objawienie swojej super mocy, na którą wszakże czekał od wczesnych lat dziecięcych. Michał urzeczony gestem Zbyszka, który to gest odczytał niewłaściwie, bo był bez okularów; ułożył palce w serduszko, wyszczerzył się i zakrzyknął na całą halę ‘POWODZENIA!’. Cichy natomiast półgłosem poinformował Bartmana, w czasie której czynności życiowej, jego kot robił takie oczy. Zibi przejrzał na wytrzeszczone patrzałki, potrząsnął głową i znowu wyglądał jak on we własnej osobie, a nie jakiśtam Piotrkowi kot robiący cośtam.
Zwycięstwo z Kubą przyszło. Niełatwo, ale też nie tak znowu trudno. Zbyszko Niewyspany OdczepSięOdeMnieKubiak Bartman, podskoczył kilka razy z radości i ziewając przeciągle, jako pierwszy ruszył w kierunku szatni. Powrócił stamtąd szybciej niż poszedł, zawrócony przez trenera.
- Wywiady, Zbyszek – i w ten sposób Bartman został porwany w wir kamer, mikrofonów, ślicznych reporterek, mniej ślicznych dziennikarzy i miliony kabli, pałętających się po boisku. Niby pełna kulturka, niby wszyscy po kolei, niby autograf tylko dla Gosi, Kasi i Marcysi. Niby krótko i na temat, a zawał go brał, kiedy słyszał setne pytanie o ocenę gry drużyny. Ostatniemu dziennikarzowi posłał spojrzenie mówiące o tym jak chce mu się spać i podziękował. Potem się pouśmiechał. Do kamery, do reporterki, do Łukasza, do Kuby, do trenera i do drzwi szatni. Kiedy stwierdził, że jeszcze minuta, a ruszy przez tłum choćby i na czterech, złapał za kołnierzyk, stojącego najbliżej, Kurka i szybko wypchnął go w pole rażenia mikrofonu jakiejś dziennikarzyny, obierając kierunek „BRAMY RAJU”. W bezwarunkowych pląsach i podskokach dotarł do Ziemi Obiecanej. Szarpnął drzwi. Raz, drugi, dziesiąty. Pomógł sobie nogą. Głową. Na koniec wykonał piruet, w którym nie było za grosz wcześniejszego entuzjazmu. W korytarzyku stał Andrea, a na jego szyi dyndały klucze.
- Zbyszek – rzekł po ojcowsku Największy Mentor, z trudem powstrzymując uśmiech.
- Tak. Wywiady – westchnął ZB9 i wydawszy sobie rozkaz ‘odmaszerować’, wykonał.

***

- Jak to dobrze, że mamy dar zapominania – powiedziała na powitanie, przechylając się przez bandę. Piotrek bez wahania odpowiedział uściskiem na uścisk. Jeśli miało to być coś w rodzaju gratulacji, zostało pozytywnie rozpatrzone.
- Dar? – upewnił się, chociaż wcale nie chciał rozwijać tego tematu. Elena uśmiechnęła się i uniosła głowę. We włosy miała wplątany wyjątkowo okazały kwiat słonecznika. Ten, który...
- Masz pyłek na nosie – podała mu chusteczkę – Tak, dar. Bo zapominamy i to, co dobre i to, co złe. A z czasem nawet tych dobrych rzeczy nie chce się pamiętać. Chcesz jeszcze jedną?
- Jeszcze jedną CO? – uniknęła jego spojrzenia, poprawiając ozdobę na włosach. Pewnie przewidziała ten gest.
- Chusteczkę jeszcze jedną – poinformowała i podała mu całą paczuszkę, nie czekając na odpowiedź. Przecież nie pytała o szansę, nie, nie. Ani o nadzieję, ani o wiarę, ani o miłość. Mogłaby zapytać, czy chce jeszcze jedną miłość? Nonsens. Parsknął śmiechem, chociaż wcale go ta świadomość nie cieszyła.
- Jest ok? – spytał, prezentując jej swój profil.
- Jak na Ciebie, chyba nawet ujdzie – czyli tu też nie dała się sprowokować. Nawet uśmiechnęła się z nieco złośliwą satysfakcją. Mógł to zignorować. Mógł. Mógł nie brnąć w taką grę słów, z jakiej ona zawsze wychodziła obronną ręką. Mógł.
- Chyba? Czyli nie widzisz za dobrze?
- Tu mnie masz! – wykrzyknęła
- Więc...
- NOSZĘ SOCZEWKI! – zawołała nie rezygnując z głośności, a na dowód, że mówi prawdę, wyjęła jedną z prawego oka. Uprzedziła go, bo on miał inne plany na taką sytuację. Ale spanikowała, bo podetknęła mu swoją soczewkę pod nachyloną niebezpiecznie twarz. Usiłował skupić się na tym, żeby się nie zarumienić. Bo jak mógłby wytłumaczyć fakt, że w ciągu ułamka sekundy jego głowa zmieniła położenie o ładne 50 stopni? Że stracił panowanie nad sobą? Że coś wróciło? Że... Soczewka. Uratowała mu honor i Bóg wie co jeszcze.
- Ładna – bąknął.
- Soczewka?
- Ładna soczewka – potwierdził kiwnięciem głowy i przechylił głowę, niby po to, żeby lepiej się przyjrzeć lśniącej soczewce. Z sekundy na sekundę czuł się bardziej zażenowany sytuacją. A potem go olśniło – Od kiedy nosisz soczewki?
- Ooch. Od niedawna – cień zdenerwowania przemknął przez jej czoło. Gdy tylko Piotr wrócił do pozycji pionowej, bezwiednie usunęła rękę znad bandy. Bariera opadła na chwilę. Na chwilę, kiedy soczewka wędrowała w swoje miejsce przeznaczenia. A potem na miejscu za bandą pojawił się Blaine.
- Piotrek, Blaine. Blaine, Piotrek. Piotrek, Blaine to mój partner.
Kurtyna opadła. Partner, w domyśle facet. Jej facet. Więc miała kogoś. Już kogoś miała. Ona kogoś miała, a on tyle czekał. Może nie intensywnie, ale za to cierpliwie. Naprawdę cierpliwie. Dostrzegła ból w jego oczach, kiedy mówił, że miło mu poznać Blaine’a. Chyba miał już tego dosyć, bo uśmiechnął się jeszcze blado i odszedł, usprawiedliwiając się faktem, że Anastasi zaplanował jakiś trening niedługo po meczu. Ale tak naprawdę uciekał, bo bał się bólu. A może zaznał go po prostu zbyt wiele, żeby sobie pozwolić na więcej. Krew pulsowała mu w skroniach. Był Cichy. To, co miał, powinno było mu wystarczyć, skoro nie potrafił walczyć o swoje.

4 komentarze:

  1. Pierwsza część bardzo zabawna, druga natomiast sprawiła, że żal mi się zrobiło Piotra!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwsza część - turlałam się. międzyczasie wypierając z głowy Tytka, wyobrażałam sobie tą sytuację. i Kubiaka. i jeszcze bardziej się śmiałam, choć słowo "mentor" wywołało falę dreszczy.
    druga część - zrobiło się poważnie. zrobiło się żal, przykro. zrobiło się niezręcznie. słowem - dziwnie. i aż żałuję, że nie ma polskiego odpowiednika słowa 'awkward' bo ono idealnie opisuję tą sytuację. jestę poliglotę? ;o
    za dużo, za dużo powiadam!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. awww, uwielbiam humor w tym opowiadaniu. twój humor. Jesteście fantastyczni! ;D
    Ładna soczewka, hyhy :3
    Blaine, czyli jak zaczynają się bardzo wysokie schody. Biedny Piotrek, biedny.
    Cam

    OdpowiedzUsuń
  4. A, przepraszam,gdzie tu jest problem,żeby Cichy stał się nagle Głośny i zaczął o swoje walczyć tak bardzo, jak się tylko da? Jak tak dalej pójdzie, to on sobie swoje życie poogląda z boku, jak kiepski film. Ale jeśli jemu odpowiada taka sytuacja, w której sprzed nosa sprzątają mu to, co najlepsze i potrzebne do szczęścia, to droga wolna, może sobie tak stać dalej.
    Ktoś inny przeżyje jego życie. Za niego.
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]

    OdpowiedzUsuń

Moje zdjęcie
Idealistka. Studentka fizjoterapii. Kocha sport. Pisze od 4 lat.

ARCHIWUM BLOGA